sobota, 29 października 2016

"Gra o Tron" - George R. R. Martin


Coraz więcej osób w moim otoczeniu zaczyna się interesować sławną "Grą o Tron". Niestety nie w wydaniu książkowym. O nie! Wszyscy zachwycają się serialem, kolejnymi sezonami, obsadą.... 
W końcu i ja postanowiłam odkryć, na czym polega fenomen tej historii. Jednak ja (jak to ja) na przekór wszystkim zabrałam się za opasłe tomiszcze a nie za pilot do telewizora.

Jak szaleć to szaleć!

Miałam jednak pewne opory przed kupnem książki. Stwierdziłam więc, że zanim to zrobię, przeprowadzę wywiad środowiskowy i dowiem się czy w ogóle warto. Co się okazało? Nikt, kogo podejrzewałam o jakiekolwiek zainteresowania fantastyką zna "Grę o Tron" tylko i wyłącznie z telewizji (lub mniej legalnych źródeł ;) ). Jedyną rzeczą jakiej się dowiedziałam, było "kolega czytał i mu się podobało". Co robić, co robić? W końcu powiedziałam swojemu odbiciu w lustrze, że rekomendacja wprawdzie krótka, ale pozytywna. 

I kupiłam książkę.

To tyle słowem (?) wstępu.

"Gra o Tron" to opowieść o krainie, w której spiski są na porządku dziennym a pory roku trwają o wiele dłużej niż te, które my znamy. Główną wartością dla większości bohaterów jest zdobycie jak największej władzy i utrzymanie wpływów, które już posiadają. Ciężko mi powiedzieć coś więcej, bo obawiam się, że mogłabym niechcący zdradzić fragment fabuły, co zazwyczaj skutecznie odbiera radość z czytania.

Już w pierwszym tomie poznajemy naprawdę wielu bohaterów. Na początku można się nieźle pogubić: kto jest kim? czy on/ona jest spokrewniony/a z nim czy z kimś innym? czy ten gość jest sojusznikiem Starków czy Lannisterów? a może Targaryenów? Szczerze mówiąc, ja sama miałam do końca lektury problem z powiązaniami niektórych osób, co nieco przeszkadzało w czytaniu. Polecam zatem, przynajmniej na początku, rozpisać sobie pokrewieństwo lub powinowactwo na kartce i stopniowo je rozbudowywać i dodawać bohaterów przyjaźnie nastawionych do konkretnej osoby lub rodu.

Pierwsza część skupia się na zdarzeniach z perspektywy Eddarda (nazywanego również Nedem), jego żony Catelyn, oraz ich dzieci: Brana, Sansy i Aryi,a także nieślubnego syna Eddarda: Jona. Aby jednak Starkowie nie zdominowali całej powieści, autor postanowił przydzielić fragmenty Tyrionowi, czyli karłowi pochodzącemu z rodu Lannisterów i Daenerys - potomkini dawnych władców.

Chciałabym móc powiedzieć, że książka porwała mnie niczym nurt potoku górskiego ale niestety tak nie było. Owszem, jest ciekawa, momentami nawet bardzo, ale brakuje jej tego pierwiastka, która czyni historię... niesamowitą. Mam wrażenie, że całą powieść można było zmieścić na pięciuset stronach, tymczasem ma ona ponad osiemset.

Zaskoczyły mnie postacie dzieci. Większość z nich jest w wieku, który w naszym uniwersum nakazuje chodzić do podstawówki. Mimo tych kilku, kilkunastu lat, mają one sposób postrzegania świata (jak bym to nazwała) licealisty. Nie wiem jednak, czy to wynik zamierzeń autora czy też jego niedopatrzeń. Ale nie poświęcałabym temu zagadnieniu większej uwagi, w końcu literatura fantastyczna rządzi się swoimi prawami.

No właśnie, literatura fantastyczna.
Niektórzy uważają, że George R. R. Martin wskrzesił tolkienowski styl tworzenia powieści fantastycznej. Ja, szczerze mówiąc, nie widzę ani jednego podobieństwa, ale może to kwestia sposobu pisania i tworzenia uniwersum a nie podobieństw w fabule (Zachęcam do dyskusji :P ).

Napisałam wyżej, że książka nie wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać. Jednak jeżeli będę mieć okazję do zapoznania się z kolejnymi częściami, nie zawaham się: na pewno będę chciała wiedzieć jak dalej potoczą się losy starych i nowych bohaterów. (szczególnie interesuje mnie wątek Jona, gdyż to jego polubiłam najbardziej). Od czasu do czasu myślę też o "Grze o Tron". Oznacza to, że mimo paru wad, książka jak najbardziej warta jest uwagi, pomijając nawet jej gabaryty.

A więc w skrócie: "Gra o Tron" z pewnością nie zostanie moją ulubioną książką, niemniej bardzo chętnie dowiem się jak Martin rozwija swoje postaci, kogo postanawia uśmiercić, kogo ożenić i tak dalej. Jestem ciekawa bardzo Tyriona, który "daje radę" i ubarwia wiele scen swoim specyficznym poczuciem humoru i (mam wrażenie) nieco lekceważącą postawą :) . Polecam zwłaszcza na długie jesienne wieczory.

Łapcie na koniec piosenkę. Akurat niedawno pojawiła się na YouTube i postanowiłam wrzucić, bo lubię bardzo Pawła: świetny muzyk ze świetnym poczuciem humoru!

https://www.youtube.com/watch?v=F4-KHbswlhY

Ironn

Uwaga, wiadomość, która przez niektórych może być potraktowana jako spoiler!!!
Postanowiłam z czystej ciekawości zapoznać się z obsadą serialu "Gra o Tron". Gdy zobaczyłam kto gra Eddarda Starka, od razu wiedziałam, jak cała historia się dla niego skończy if you know what I mean :P . Czy jednak faktycznie tak się stało? Nie wiem.
To znaczy wiem, ale przecież nie tego nie zdradzę! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz